08:08

Wychowawczy klaps - do czego może doprowadzić jego brak

Jeśli nie chcesz, by twoje dziecko było aspołecznym, agresywnym narkomanem bez poczucia jakiegokolwiek obowiązku i bez szacunku do wszystkiego, a zwłaszcza do rodziców, musisz wyrzec się filozofii wychowywania w której nie ma miejsca na przemoc. Niestety, ale prawda jest taka, że bez wychowawczego klapsa się nie obędzie. Bo wychowanie bezstresowe prowadzi tylko do nieszczęścia. Dziecka i rodziców.

Gdy tylko publicznie wyraziłem swój sprzeciw wobec dawania dziecku klapsa i w ogóle stosowania jakiejkolwiek przemocy w procesie wychowania i opieki nad dzieckiem, ostrzegano mnie przed zgubnymi skutkami takiego podejścia. Nie tylko personalnie – w wiadomościach prywatnych i w dyskusji na Facebooku, ale też w praktycznie każdym miejscu w sieci, gdzie odbywała się dyskusja na temat klapsów, pojawiały się liczne ostrzeżenia przed wychowaniem bezstresowym.

A ja za każdym razem widząc to, myślałem sobie:
What The Fuck?!

Co tu się właściwie dzieje? O co chodzi? Jaki jest ciąg przyczynowo-skutkowy, który doprowadza ludzi do takich wniosków? Jakimi ścieżkami podążają ich myśli, że z punktu: „Nie daje klapsa”, prawie zawsze dochodzą do punktu: „Wychowuje bezstresowo”? Albo skręcili nie w tę uliczkę, co trzeba, albo ich myślowy GPS wskazuje im złą drogę, bo ewidentnie błądzą.

Wychowanie bezbiciowe =/= wychowanie bezstresowe

Fakt, że ktoś nie bije swojego dziecka, nie świadczy o tym, że pozwala mu na wszystko. Że dziecko nie będzie wiedziało co jest dobre, a co nie. Że będzie pozwalało sobie na wszystko, bo wie, że może wszystko. Że wejdzie rodzicowi na głowę, bo ten nigdy nie wyrazi sprzeciwu. Że nie będzie miało poczucia jakiegokolwiek obowiązku, bo rodzice zrobią wszystko za nie. Że nie okaże rodzicowi szacunku, bo ten na takowy nie zasłużył…

Moje dziecko nie jest bite, nie dostaje klapsów. A mimo to wie co znaczy „nie”. Wie co może, a czego nie. Wie, że jest kochane i najważniejsze, ale nie oznacza to, że inni są nieważni i ich potrzeby są nieważne. Wie, że niektóre rzeczy musi zrobić samodzielnie, bo nikt inny tego za niego nie zrobi (a przynajmniej nie musi). Wie, że rodzice darzą je szacunkiem, na który w pełni zasłużyło.

Wychowanie to nie tresura

Nie stosuję przemocy, by nauczyć czegoś dziecko. Batem, to nawet słonia można nauczyć, że może zawiesić swą nogę tuż nad leżącym człowiekiem, ale absolutnie nie może go zgnieść. Kijem można przekonać psa, że podrapanie kanapy to zły pomysł. Albo kota, że sikanie do butów jest niewłaściwe. Przemocą można wytresować, ale nie wychować.

Wychowując dziecko odwołuję się do jego człowieczeństwa. Do jego rozumu i inteligencji. By nie tylko WIEDZIAŁO co może, a czego nie, ale też ROZUMIAŁO dlaczego. Tak, by swoje decyzje podejmowało nie ze względu na strach przed bolesną karą, ale z uwagi na chęć postępowania właściwie. Z szacunku, miłości i poczucia odpowiedzialności.

#KTOKOCHANIEBIJE
Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI