23:42

Szewc w dziurawych butach - czyli czy Maciej Dutko nie potrafi pisać? [WZK #5]


Zawsze powtarzałem, że w tekstach ważna jest nie tylko treść, ale i forma. czasem nawet najbardziej wartościowa treść nie obroni się, jeśli sposób jej przekazania będzie odstraszał, zamiast zachęcać do dalszej lektury. niejednokrotnie już zrezygnowałem z czytania jakiegoś tekstu, tylko dlatego, że nie potrafiłem przebrnąć przez okropną jego formę.

Obcowanie ze źle przygotowanym tekstem po prostu boli. tak fizycznie. i takiego właśnie bólu doświadczyłem wielokrotnie podczas lektury książki "Copywriting internetowy", autorstwa Macieja Dutko wydanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN. (choć to ostatnie jest rzeczą trochę bardziej skomplikowaną, do czego jeszcze wrócimy.) w czasie czytania czułem się jak na jakichś torturach. serio.

Wielu z was zapewne śmieje się teraz pod nosem, myśląc sobie: przyganiał kocioł garnkowi! No bo jak to tak? Śmie wypominać komuś błędy, a sam popełnił ich w tak krótkim tekście już kilka.

Powstrzymajcie jednak jeszcze na chwilę triumfalny śmiech. Nie pędźcie jeszcze do sekcji komentarzy, by wytknąć mi, ile to ja niewybaczalnych błędów zrobiłem. To wszystko uczyniłem świadomie. Z premedytacją.

Po co? Żebyście sami mogli przekonać się, jak źle czyta się takie teksty. Jak bardzo się człowiek dekoncentruje, zamiast skupić się na treści przekazu. Czy wreszcie - jak bardzo takie coś wkurza.

A tu macie próbkę oryginalnego tekstu książki. Wynotowałem je specjalnie dla was, byście sami mogli tego doświadczyć:
Zgodnie z podstawowym w ekonomii prawem podaży i popytu, wraz ze wzrostem dostępności danego dobra maleje koszt jego nabycia. w pewnym momencie może okazać się więc, że ceny u konkurencji spadły znacznie poniżej naszych. w takiej sytuacji należy przeanalizować sytuację i odpowiedzieć sobie na pytania: czy dalsza sprzedaż za pierwotną cenę jest możliwa? jeśli tak, co wyjątkowego należy zaoferować klientom, aby nadal wybierali naszą ofertę? jeśli nie, do jakiego poziomu możemy obniżyć ceny, aby sprzedaż pozostawała opłacalna? i tak dalej.
I co? Jak się podoba? ;)

Może ktoś powiedzieć, że się czepiam. Że każdemu może się zdarzyć, i takie wpadki wcale nie umniejszają jakości samej treści. No i ok. Macie do tego pełne prawo. Jeśli na was tego rodzaju błędy nie działają - zazdroszczę. Macie naprawdę sporo przyjemniejsze życie. ;)

Ale wracając do pana Macieja Dutko i jego książki, trzeba na tę sprawę spojrzeć w odpowiednim kontekście. Otóż autor ten sam w swoim dziele zwraca uwagę na to, że nie tylko treść, ale i forma ma znaczenie:
Słynny filozof mediów Marshall McLuhan napisał książkę, której znamienny tytuł do dziś odbija się echem w środowiskach medioznawczych: The medium is a message – środek (forma) przekazu sama w sobie jest przekazem. Nie tylko „co”, ale również „jak”, nie tylko treść, ale i forma, która także jest treścią. i to nie marketing, ani nawet nie media jako pierwsze zaczęły masowo czerpać z tej prostej w istocie prawdy.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że pisząc o tym - popełnia błąd.

Jeszcze? Proszę bardzo! Oto wisienka na torcie:
Pisz poprawnie językowo. Banał? a jednak w wielu tekstach sprzedażowych spotkać można elementarne błędy językowe różnego typu; szczególnie dominujące wydają się usterki interpunkcyjne, fleksyjne i składniowe. Problem ten, wbrew powszechnym opiniom, nie dotyczy wyłącznie początkujących sprzedawców aukcyjnych, ale również stron internetowych poważnych i prestiżowych firm.
Super, prawda? ;)

Ale ok, koniec żartów! Bo sprawa właściwie tylko pozornie jest zabawna. Dotyczy ona bowiem człowieka, który zawodowo zajmuje się między innymi korektą tekstów:

dutkon.pl
Przyznacie chyba, że zaprezentowane powyżej fragmenty książki, nie za bardzo świadczą o "profesjonalizmie" autora?

O co tu więc chodzi? Maciej Dutko nie jest takim profesjonalistą, za jakiego się podaje? Raczej wątpię. Kto więc zrobił mu (zakładam, że niechcący) czarny PR?

Możliwości jest kilka:
  • Wydawnictwo Naukowe PWN
  • Virtualo
  • Ebookpoint
  • Helion
O ile obecność na liście PWN jest rzeczą oczywistą - wydawca, o tyle dwie kolejne pozycje wymagają wyjaśnienia.

Zaprezentowane przeze mnie fragmenty książki "Copywriting internetowy" są tak naprawdę fragmentami ebooka. Niby żadna różnica. W końcu treść się liczy, a nie forma jej dystrybucji. Ale...

Wydawnictwo Naukowe PWN uważałem zawsze za poważne wydawnictwo, które bubli raczej nie wypuszcza i dba o jakość swoich publikacji. Co prawda, patrząc na okładkę omawianej książki, można trochę w tę gwarancję jakości powątpiewać. Ale ponieważ mamy do czynienia z pozycją wydaną w roku 2010, przymknę na to oko. ;)

Głównym według mnie podejrzanym jest tutaj Virtualo. To ta spółka odpowiedzialna jest za przygotowanie wydania cyfrowego:


Ebookpoint to z kolei księgarnia internetowa ebooków w której nabyłem omawianą książkę. Księgarnia ta prowadzona jest przez wydawnictwo Helion.

Mamy więc razem kilka naprawdę sporych i poważnych instytucji, które pozwoliły na to, żeby w sprzedaży pojawił się taki potworek!

Przyznam szczerze, że obawiam się, iż ten problem jest większy, niż tu zaprezentowany, i dotyczy on rynku ebooków w ogóle. Już wielokrotnie spotkałem się z sytuacją w której ebook był źle przygotowany. Wygląda to trochę tak, jakby nawet dla wydawców elektroniczna wersja ich książek była produktem drugiej kategorii. Skala jest tak duża, że człowiek się nawet do tego po prostu przyzwyczaił.

Ale chyba jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim przypadkiem, że ebook zawiera aż tak dużo błędów! Praktycznie jeden na drugim. I to jeszcze w książce, w której autor uczy jak pisać...

Maciej Dutko powinien chyba co niektórym po łapkach dać.
Albo nawet wszystkim po kolei. Po równo.

Wydawnictwo Naukowe PWN, Virtualo, Ebookpoint, Helion --> nie wstyd Wam?
Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI