15:18

Pamiętaj co obiecujesz dziecku


Dziecko ufa. Zwłaszcza rodzicom. Dlatego, jeśli któreś z rodziców coś mu obiecuje, to dziecko wierzy, że tak właśnie będzie. Ba, jest wręcz co do tego przekonane. Często jest na tyle pewne, że nie czuje się nawet w obowiązku o obietnicy przypomnieć. Przecież tata obiecał, to na pewno pamięta i z obietnicy się wywiąże. Wierzy, że rzeczy ważne dla niego, są tak samo ważna dla rodzica. I tak rzeczywiście jest. Niestety, rodzic czasem zapomina co obiecał…

WESOŁE MIASTECZKO PRZYJECHAŁO!

Bardzo lubiłem wesołe miasteczka. Jak pewnie każde dziecko. Zawsze więc cieszyłem się, gdy ta atrakcja pojawiała się w mieście. I to pomimo faktu, że nie zawsze wizyty kończyły się dla wszystkich radośnie. Zdarzało się na przykład, że brat wjechał motorynką w stojącą przy torze publiczność. Albo ja sam straciłem zegarek i kawałek zęba w trakcie jazdy elektrycznymi samochodzikami. Choć domyślam się, ze najmniej zadowolona była zawsze i tak osoba, która za te nasze wygłupy płaciła.

Niezależnie jednak od niektórych niewesołych przygód, dla mnie wesołe miasteczko było zawsze właśnie takie - wesołe. Dlatego też, gdy tylko dowiadywałem się o przyjeździe miasteczka (są jeszcze w ogóle objazdowe wesołe miasteczka?), koniecznie chciałem skorzystać choćby z jednej atrakcji.

NASTĘPNYM RAZEM PÓJDZIEMY

Tak więc, gdy pewnego razu przechodziłem z tatą obok placu na którym stały karuzele, samochodziki i inne kolejki, wyraziłem swą wolę skorzystania z tej rozrywkowej oferty. Nie pamiętam jakich słów wtedy użyłem. Ale pamiętam bardzo dobrze, co powiedział tata:
Teraz nie. Teraz musimy wracać do domu.
Pójdziemy następnym razem.
 
Byłem oczywiście niepocieszony. Jak każde dziecko, które chce wszystko tu i teraz. Ale zapisałem sobie w pamięci długotrwałej, że gdy następnym razem przyjedzie wesołe miasteczko, to na pewno będę w nim się bawił. Na pewno! Przecież tata tak powiedział.

WESOŁE MIASTECZKO ZNOWU PRZYJECHAŁO!

Gdy zatem któregoś razu znowu przechodziliśmy obok miejsca na którym zawsze stało wesołe miasteczko, i one rzeczywiście znowu tam było, cieszyłem się jak głupi. Naprawdę. Pamiętam bardzo dobrze, jak bardzo się ucieszyłem.

Byłem przekonany, że już niebawem będę jeździł kolejką w kształcie smoka, albo tymi nieszczęsnymi autami na prąd. Przecież tata obiecał – przekonywałem siebie. Mieliśmy iść następnym razem, i ten następny raz właśnie nastał.

Nic tacie nie mówiłem, bo byłem przekonany, że skoro obiecał, to na pewno pamięta. Niestety, chyba nie pamiętał… Nie poszliśmy się pobawić. Ani tym następnym razem, ani żadnym z kolejnych. A było ich jeszcze co najmniej kilka.

WESOŁE MIASTECZKO JUŻ NIE PRZYJEDZIE

Kilka lat po obietnicy przeprowadziliśmy się z całą rodziną do innego mieszkania. Z jego okien widać było cały plac, który wielokrotnie stawał się centrum dziecięcej rozrywki w mieście. Plac ten długo stał pusty. W końcu przyjechał na niego sprzęt!

Niestety, były to koparki, buldożery i żurawie. I zamiast postawić wesołe miasteczko, postawili supermarket.

Wtedy zrozumiałem, że wesołe miasteczko już nigdy tam nie powstanie.
A niespełniona obietnica sprzed kilku lat, pozostanie taką już na zawsze…
Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI