Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dziwności. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dziwności. Pokaż wszystkie posty

08:08

Krótka historia o świni i morderstwie, ze zjawiskiem paranormalnym w tle

Krótka historia o świni i morderstwie, ze zjawiskiem paranormalnym w tle

Dawno, dawno temu, mały Karolek pojechał z rodzicami do rodziny na wieś. Wujek miał tam gospodarstwo, z którego dobrodziejstw korzystali od czasu do czasu inni członkowie rodziny, mieszkający na co dzień w betonowych miastach. Nie sposób przecież pogardzić wspaniałymi, świeżymi produktami, pochodzącymi wprost od gospodarza. Taki był też cel tej wizyty – miano ubić świniaka, by przygotować zeń pożywienie dla mięsożerców.

Ponieważ przy takiej pracy każda para rąk się przydaje, zagoniono też Karolka do pomocy. Jego zadaniem miało być noszenie owoców* pracy rąk rzeźnika z obory, gdzie ten pracował, do domu. Praca to nieskomplikowana, ale wielokrotnie powtarzana, co dla chudych rączek Karolka wcale łatwe nie było.

Zanim Karolek zaczął w ogóle biegać pomiędzy domem, a oborą, całkiem bez ostrzeżenia, zaserwowany mu został widok, jak właścicielka przyszłych pasztetów, parówek i kotletów, pozbawiona została prawa do gospodarowania tym towarem. Mówiąc wprost, Karolek zobaczył, jak rzeźnik zdzielił świnię tępą stroną wielkiej siekiery. Prosto w głowę. Tych uderzeń było chyba kilka, ale pewności nie miał, bo już po pierwszym odwrócił głowę. 

Ale wróćmy do meritum, czyli do Karolka biegającego co chwilę przez podwórko z nową porcją towaru. Za którymś z takich kursów, rzeźnik wręczył naszemu wątłemu bohaterowi miskę pełną mięsa, i dokładnie poinstruował: Zanieś to do domu i powiedz, że to mielone.

Tak więc Karolek posłusznie wziął miskę, zaniósł do domu i powiedział co mu przykazano.
- Co? – zdziwiła się mama Karolka, która odebrała przesyłkę. – To ma być mielone? Zanieś to z powrotem i powiedz, żeby to bardziej zmielili. Bo teraz, to to jest mięso, ale na pewno nie mielone.

I choć miska była ciężka, a chudziutkie ręce Karolka już coraz bardziej wyczerpane, chłopiec posłusznie zaniósł mięso z powrotem do rzeźnika. Bo cóż biedakowi pozostało?

Parówkotwórca był oczywiście zaskoczony zwrotem towaru, ale nawet na moment nie stracił trzeźwości umysłu. Do końca zachował zimną krew. Takie przynajmniej Karolek odniósł wrażenie, bo wyglądało, że rzeźnik wie co robi. Wziął od chłopca miskę, położył na swoim stole rzeźnickim, lekko zamieszał dłońmi zawartość i powiedział stanowczo: Zanieś to do domu za 15 minut.

Karolek co prawda nie wiedział o co chodzi, ale przecież nie musiał. Po pierwsze, to rzeźnik jest przecież fachowcem, więc to on powinien się znać. Po drugie zaś – właśnie zyskał 15 minut spokoju. Mógł więc pozwolić swoim mięśniom odpocząć.

Po przykazanych piętnastu minutach nasz mały bohater wziął miskę i pełen obaw, że za chwilę i tak będzie musiał z nią wrócić, zaniósł ją ponownie do domu. Tam, tak jak za pierwszym razem, odebrała ją od niego mama. Spojrzała na zawartość miski, pokiwała z satysfakcją głową i powiedziała: No! Teraz to jest porządnie zmielone!

Karolek był bardzo zdezorientowany. Zupełnie nie wiedział co właśnie się stało. Jak to możliwe, że mięso, które zostało jedynie ręcznie przemieszane przez rzeźnika, nagle okazało się być bardziej zmielone, niż 15 minut wcześniej? 

Teorii miał kilka. Na przykład taką, że rzeźnik okazał się mieć w dłoniach maszynkę do mięsa. Albo taką, że w ciągu tych kilkunastu minut jego mamie zmieniła się definicja pojęcia „mięso mielone”. Pomyślał nawet, że może rolę odegrały jakieś zasady fizyki kwantowej, które sprawiły, że mięso w kwadrans przeistoczyło się z „za mało zmielonego” we „właściwie zmielone”.

Ostatecznie jednak sprawa pozostaje bez odpowiedzi. A Karol do dziś nie może spać nocami, bo głowi się nad zagadką z czasów, kiedy to był jeszcze małym Karolkiem.



*) Kiełbasa to też OWOC. Owoc pracy rąk rzeźnika.
Wychodzi więc na to, że WSZYSCY JESTEŚMY WEGETARIANAMI!

16:25

Jak mówić do dziecka? Normalnie!

Jak mówić do dziecka? Normalnie!

Komunikacja z małym dzieckiem to bardzo skomplikowana sprawa. Przez przynajmniej kilkanaście pierwszych miesięcy jego życia, nie sposób z maleństwem porozmawiać. Choć można się dogadać i zrozumieć, co nam komunikuje. Język, jakim malec się do nas zwraca jest stosunkowo nieskomplikowany. Jeśli płacze, to zazwyczaj wystarczy je nakarmić, przewinąć albo przytulić. Ale jak my powinniśmy zwracać się do małego dziecka? To już takie oczywiste nie jest. Przynajmniej dla niektórych.

Osobiście bliski jest mi pogląd, że dziecko to mały dorosły, tylko z mniejszym doświadczeniem (Janusz Korczak się kłania). To istota tak samo rozumna i z takimi samymi prawami, co dorosły. Tyczy się to również komunikacji z dzieckiem. I nie chodzi mi w tym momencie o przekaz, ale formę samą w sobie. Dlatego też bardzo sprzeciwiam się, gdy ktoś mówi do dziecka, jakby ono było jakieś nienormalne.

Bendziemy ćytać ksionśki?
To zdanie jest chyba pierwszym tego typu, kierowanym do mojej córki, jakie usłyszałem. I chyba właśnie dlatego już na zawsze zostanie dla mnie przykładem stylu komunikacji z dzieckiem, którego nie znoszę. Denerwuje mnie, gdy słyszę taki sposób zwracania się do małego człowieka. A gdy ktoś mówi tak do mojej córki, to już białej gorączki dostaję.

Nie mam pojęcia skąd się bierze w ludziach przekonanie, że tak powinno się zwracać do dziecka? Wydaje im się, że takie gadanie jest słodkie (czy raczej śłodkie)? A skoro dziecko jest słodkie, to tak "słodko" powinno się do niego mówić?

Jakakolwiek jednak nie byłaby motywacja, uważam, że używanie takiego języka świadczy o traktowaniu odbiorcy komunikatu, jako jakiegoś niedorozwoja. Stąd mój sprzeciw.

Psik-psik i inne takie
Daleki jestem od stwierdzenia, że w naszym domu rozmawiamy z dzieckiem jak z profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bo nie o to chodzi. Ale rozmawiamy z nim jak z dorosłym. I właśnie dlatego pojawiają się u nas takie sformułowania, jak psik-psik, myju-myju czy luli-laj. Czyżby więc niekonsekwencja i podwójne standardy? Bynajmniej.

Jedną z podstawowych zasad udanej i owocnej komunikacji, jest dostosowanie języka do rozmówcy. Dlatego też, dla przykładu, zamiast mówić córce, że zaraz zaaplikujemy do nosa fizjologiczny roztwór wody morskiej w sprayu, mówimy jej, że zrobimy psik-psik.

W ten sposób dziecko szybko uczy się, co oznacza tak nazwana czynność. Między innymi dlatego, że nowe słowo stworzone jest w taki sposób, by dziecko łatwo je zapamiętało – czyli z dwóch takich samych, powtarzających się zwrotów.

Co ciekawe, gdy zastanawiałem się nad owocami naszego słowotwórstwa, okazało się, że tworzyliśmy z żoną własne nazwy czynności, ale nigdy przedmiotów. To znaczy – tworzyliśmy nowe czasowniki, ale rzeczy nazywaliśmy po imieniu. W ten sposób książka nawet nie miała szans stać się ksionśką. Ale książeczką już tak.

Zdrobnienia – tak, zdrobnionka – nie!
Nie ma nic złego w zdrabnianiu. Właściwie jest to nawet pewnego rodzaju doprecyzowanie. Bo o ile rodzic ma bluzę, to dziecko ma bluzeczkę. Ja mam buty, moje dziecko ma buciki. Pojazd w którym jeździ córka to wózek, a pojazd w którym jeździ pluszak córki, to wózeczek.

Ja mam palec, moje dziecko ma paluszek. Ale już na pewno nie paluszeczek, paleszuniek czy inny palusiek… A fuj! Toż to jakieś okropieństwo jest! Takie przezdrabnianie jest tak samo złe, jak przemianowanie książki na ksionśkę. I tak samo nie wnosi niczego do komunikacji, a jedynie ją zaburza.

Mówić normalnie
Czy mówienie normalnie do dziecka to trudna rzecz? Chyba nie. Twierdzę nawet, że dużo bardziej trzeba się postarać, żeby mówić do niego nienormalnie. Bo tworzenie nowych słów w komunikacji z małym człowiekiem jest normalne. Zdrabnianie jest normalne. Mówienie prostym językiem jest normalne. Nawet zmiana tonu głosu na "słodszy", to normalna i naturalna rzecz w komunikacji z dzieckiem. Ale infantylizowanie języka i tworzenie jakichś potworków językowych, to już normalne raczej nie jest.

Dziecko to inteligentny mały człowiek, do którego warto i trzeba mówić. Normalnie mówić.
Z szacunkiem dla niego i jego inteligencji.



Podoba Ci się ten blog? Polub go na Facebooku - będziemy w kontakcie!

23:42

Szewc w dziurawych butach - czyli czy Maciej Dutko nie potrafi pisać? [WZK #5]

Szewc w dziurawych butach - czyli czy Maciej Dutko nie potrafi pisać? [WZK #5]

Zawsze powtarzałem, że w tekstach ważna jest nie tylko treść, ale i forma. czasem nawet najbardziej wartościowa treść nie obroni się, jeśli sposób jej przekazania będzie odstraszał, zamiast zachęcać do dalszej lektury. niejednokrotnie już zrezygnowałem z czytania jakiegoś tekstu, tylko dlatego, że nie potrafiłem przebrnąć przez okropną jego formę.

08:32

Życie na zapas

Życie na zapas

Mieliśmy w domu kolekcję CD, jeszcze na długo, zanim staliśmy się posiadaczami sprzętu, mogącego zrobić jakikolwiek użytek z płyt kompaktowych. Wiele lat temu sam też kupowałem  sporo różnych magazynów komputerowych, nie mając nawet dostępu do PC. Dziwne? Trochę tak. Ale kto z nas nie robi(ł) takich rzeczy?

23:05

Nie umiem czytać

Nie umiem czytać

Czytając niedawno książkę, uświadomiłem sobie ze zdziwieniem, że nie umiem czytać... A ponieważ doszedłem do takiego wniosku podczas czytania, co jest cokolwiek dziwne, zastanowiłem się nad nim głębiej. Ale końcowy efekt był ten sam. Jak to w ogóle możliwe? I jak to jest, że ktoś, kto twierdzi, że nie potrafi czytać, potrafi pisać? Już wyjaśniam.

14:14

Fotografia w dobie smartfonów

Fotografia w dobie smartfonów

Jakkolwiek zabawnie by to nie brzmiało, telefony komórkowe zmieniły nasz sposób postrzegania fotografii. Śmiało można nawet powiedzieć, że tak jak jeszcze niedawno telefony miały funkcję aparatu, to teraz smartfony z dobrym aparatem - mają funkcję dzwonienia. Paradoksalnie, aktualnie określenie aparat telefoniczny, jest bardziej adekwatne do tego, co trzymamy w kieszeniach, niż do stacjonarnych urządzeń, służących do dzwonienia. Pretekst do zastanowienia się nad tym, czym jest fotografia w dobie "mądrych telefonów", dały mi współpasażerki podczas ostatniego lotu do Polski. Sprawa nie jest może jakoś niezwykle poważna, ale tragiczno-komiczna na pewno... No i każdy z nas będzie mógł wyciągnąć z niej lekcję.

17:29

#LudzieKtorzy

#LudzieKtorzy
Wszyscy znamy ludzi, którzy robią rzeczy dziwne. Niektóre z tych zachować wprowadzają w konsternację, inne potrafią nawet zdenerwować, a jeszcze inne po prostu bawią. 

Oto przed wami lista czynów osobliwych, które powodują u mnie załamanie rąk. Co najmniej. ;)

23:25

Halo!? Czy to ja?

Halo!? Czy to ja?
Krótka historia telefonu do siebie. :)

04:25

Firmowa Wigilia

Firmowa Wigilia
Wigilia to znakomity pretekst do zorganizowania "Spotkania Wigilijnego" w firmie. I w niczym nawet nie przeszkadza fakt, że często tak naprawdę z Wigilią ma to niewiele wspólnego. Nie ma śpiewania kolęd, nie ma dzielenia się opłatkiem. W firmie w której aktualnie pracuję, byłoby to w sumie nawet niezręczne. Panuje tu bowiem totalne multikulti - co najmniej 7 narodowości i niewiele mniej wyznań. Ale dobrze zjeść za darmo, alkoholu się napić i jeszcze prezent dostać. To lubi każdy.


11:16

5 złotych

5 złotych
Jakieś 10 lat temu wykonałem dla znajomego prostą stronę internetową. Miałem wszystkie możliwe materiały - pełną treść, jaka miała się znaleźć w projekcie. Jako że zlecenie otrzymałem w okresie mojego zafascynowania HTML-em (językiem w którym kiedyś kodowało się strony WWW), zadanie wymagało poświęcenia raptem kilku godzin. Za wykonaną pracę zainkasowałem 250 zł. Jednak gdybym przed finalizacją transakcji nie porozmawiał najpierw o sprawie z moim ówczesnym szefem, zarobiłbym tylko 50 zł. Czyli raptem 20% tego, co ostatecznie trafiło do mojego portfela.


21:56

Ku pamięci

Ku pamięci

Pamięć, to jest takie wredne coś, co lubi płatać figle swemu właścicielowi. Z jednej strony ciągle pamiętam szczegółowo plan budynku przedszkola do którego chodziłem. Ba, nawet jego zapach pamiętam! I to po kilkudziesięciu latach. Z drugiej zaś strony, do dzisiaj nie potrafię sobie przypomnieć, kim była dziewczyna, która odwiedziła mnie kiedyś w pracy i w rozmowie wykazała niemałą znajomość mojego ówczesnego życia prywatnego. Ewidentnie się znaliśmy, ale nie pamiętam skąd.


19:27

Grammar Nazis

Grammar Nazis

W dniu dzisiejszym postanowiłem pójść na miasto po nowom ksionżkę. Zerkłem przed wyjściem przez okno, by zobaczyć jaka pogoda, bo zastanawiałem się czy wziąść ze sobom swetr. Ale jak to w miesioncu lipcu - wogule nie było chmur. Sprawdziłem jeszcze czy wszystkie sprzenty elektroniczne som powyłanczane i wyszłem z domu.


17:50

10 litrów prądu poprosze

10 litrów prądu poprosze

Prąd niezbędny do życia nie jest, ale do wygodnego życia, owszem. Zdecydowanie więc lepiej móc, niż nie móc z niego korzystać. Natomiast w przypadku wielu zakładów, bez prądu nie da się zrobić niczego, poza zaparzeniem kawy. Oczywiście pod warunkiem, że korzysta się przy tym z tradycyjnych metod - kuchenka gazowa + czajnik.


16:36

Trochę Kultury

Trochę Kultury

Janusz Gajos mawiał, że "kultura to jest coś takie, że to się w pale nie mieści". I nie sposób odmówić mu racji. Co więcej, jest to chyba najtrafniejsza definicja kultury z jaką do tej pory się spotkałem. Kultura obecna jest w każdej dziedzinie naszego życia. Każdy człowiek powinien umieć zachować się kulturalnie. W przeciwnym razie samodzielnie skazuje się na ostracyzm.


15:42

A ja mam w domu...

A ja mam w domu...

Od słów zawartych w tytule rozpoczynało się za czasów podstawówki wyliczankę pomiędzy kolegami z klasy, starając się przekonać 'rywali', że ma się nie tylko więcej, ale i lepsze rzeczy. Była to o tyle fajna forma konkurencji, że licytację ograniczała w zasadzie jedynie wyobraźnia, gdyż deklarowanego stanu posiadania nie trzeba było w żaden sposób udowadniać.


21:13

Wiedzieć lepiej

Wiedzieć lepiej

Może chcesz, a nie wiesz, że chcesz? W taki sposób zwykł reagować mój wujek, gdy grzecznie odmawiałem kolejnej kawy czy ciasta. I choć powiedzenie to za każdym razem irytuje mnie coraz bardziej, to rzeczywiście, czasem bywa tak, że nie wiemy, że coś chcemy. Nie każdy jednak to Steve Jobs, z niezwykłą zdolnością przewidywania potrzeb (czy raczej zachcianek) innych.


15:10

Mogę o coś zapytać?

Mogę o coś zapytać?

Jest taka teoria, że rozmowę kontroluje ten, kto zadaje pytania. Taka taktyka prowadzenia dyskursu wydaje się być bardzo atrakcyjna. Tym bardziej, że według niektórych nie ma głupich pytań - są tylko głupie odpowiedzi. Czy aby na pewno?


21:19

Wierzący niewierzący

Wierzący niewierzący

A co "Jeśli Boga nie ma tu" - zastanawia się Muniek Staszczyk, wraz z całym zespołem T.Love na ich nowej płycie  'Old is Gold'. Maria Peszek już wie i na płycie 'Jezus Maria Peszek' z dumą wyśpiewuje: "Pan nie jest moim Pasterzem". W Krakowie odbyły się Dni Świeckości, znane wcześniej jako Marsz Ateistów i Agnostyków. W Lublinie pojawiają się billboardy z przesłaniem: "Nie zabijam, Nie kradnę, Nie wierzę". Program Religia.tv (który miał 3,6 tys. widzów) zaprzestanie niebawem produkcji własnych treści, a z redakcji odszedł Szymon Hołownia. Ksiądz Natanek już zapewne zauważył, że coś się dzieje.


20:04

Cycki wszędzie, Porno wszędzie

Cycki wszędzie, Porno wszędzie

Seks, seks, seks. Porno. Cycki. Hardcore. Jeszcze? Proszę bardzo: sex, sex, sex...

Seks sprzedaje. O tym wie każdy zajmujący się marketingiem. Co więcej, cycki w reklamie zwiększają zainteresowanie produktem nie tylko u płci męskiej. Okazuje się, że odpowiednio wyeksponowana kobieta (a przynajmniej stosowne jej części ciała) działa również na panie.
Mądrość ludowa głosi jednak, że co za dużo, to i świnia nie zeżre.


22:50

Przypadki ludzkie

Przypadki ludzkie

Nie chcę mieć żony - stwierdził trzydziestoletni mężczyzna. Po to mam się z kimś wiązać, by później się dowiedzieć, że mnie zdradza? To już wolę być sam, żeby nie musieć przeżywać czegoś takiego.
Teoretycznie powyższa wypowiedź zasługuje na soczysty facepalm. Uwzględniwszy jednak fakt, że 25% osób będących w stałym związku przyznaje się w badaniach do skoku w bok, facepalm nie jest już taki oczywisty. Niestety, refleksja tego młodego człowieka nie jest efektem osobistego doświadczenia, ani nawet zapoznania się z danymi statystycznymi. Decyzja została podjęta po obejrzeniu jednego z odcinków 'Trudnych spraw'.

W tym momencie ręki powstrzymać już się nie da...

Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI