- Jezus Maria, dziecko zabili! - krzyknęła przerażona kobieta, widząc jak młody rowerzysta przewrócił się na pobocze, chcąc uniknąć zderzenia z wyprzedzającą go ciężarówką. Sytuacja rzeczywiście wyglądała nieciekawie, więc nie ma się co dziwić przerażeniu kobiety. Sęk w tym, że poza krzykiem wniebogłosy, nie zrobiła nic. Krzyknęła i poszła, zostawiając "zabitego" na ziemi.
Choć tak po prawdzie, to niewiele więcej mogła zrobić. Działo się to bowiem w czasach przedkomórkowych. To znaczy nie zanim organizmy komórkowe pojawiły się na naszym globie, tylko przed erą powszechnego dostępu do telefonii komórkowej.
Obecnie prawie każdy z nas ma zawsze przy sobie swoją własną słuchawkę. Teoretycznie więc los osób, które tak jak ten nieszczęsny chłopak na rowerze - potrzebują pomocy, jest znacznie bardziej komfortowy. Ale, no właśnie - teoretycznie…