23:36

Lepiej już było?


- Niewiarygodne! - wykrzyknęła starsza pani do swojej koleżanki, gdy obie zajmowały obok mnie miejsce w komunikacji miejskiej.
- Co jest niewiarygodne? - zapytała zdziwiona współpasażerka.
- Ci panowie - wskazała na mnie i siedzącego naprzeciwko mężczyznę. - Obaj mają puste dłonie.
- Co masz na myśli? - dopytywała kobieta.
- To, że żaden z nich nie ma telefonu w ręce. To się obecnie rzadko zdarza.
- I tacy jeszcze bywają w dzisiejszych czasach - skomentował sytuację ten drugi, co puste dłonie miał, po czym uśmiechnął się znacząco do mnie. Wiedział bowiem, że tuż przed przybyciem tych kobiet, schowałem do kieszeni swój telefon, który jeszcze przed momentem był przeze mnie intensywnie używany.


I gdyby na tym się skończyło, to byśmy wymienili uprzejme spojrzenia, może nawet uśmiechy, i wszyscy byśmy byli zadowoleni. Kobieta jednak zaczęła komentować dalej...

- Kiedyś to ludzie rozmawiali ze sobą w S-Bahnie*, a teraz to każdy tylko w telefon patrzy - kontynuowała swe wywody starsza pani. - Pamiętam jeszcze jak ludzie w drodze do pracy listy do siebie pisali. A teraz tylko te telefony i telefony - dodała po chwili.

Ta bądź co bądź miła pani, pozwoliła sobie jednocześnie na niesprawiedliwe uogólnienie, zaprzeczyła sama sobie, a przy tym wykazała się mało precyzyjną obserwacją otaczającego świata. Rozglądając się po wagonie można było szybko zauważyć, że wcale nie tylko "te telefony i telefony", ale również tablety, czytniki, laptopy, książki i gazety. Co tylko komu najbardziej odpowiada.

Tak się więc zastanawiam - w czym te wszystkie przedmioty, które rzeczywiście wyłączają z interakcji z drugim człowiekiem, gorsze są od wspomnianego przez panią pisania listu? Albo uściślając - dlaczego pisanie listu elektronicznego na tablecie, ma być gorsze od tego tradycyjnego, na papierze?

Jasne, że szalenie miło jest dostać taki tradycyjny list. Ale nie po to ludzkość dążyła przez wieki do maksymalnego zmniejszenia czasu na przekazanie wiadomości, byśmy wszyscy mieli teraz z tego rezygnować. I to tylko dlatego, że na papierze jest fajniej?

Jestem przekonany, że Filippides, gdyby tylko mógł, to zamiast biec z Maratonu do Aten, po prostu wziąłby do ręki ten zniesławiony telefon i za jego pomocą poinformowałby Ateńczyków o zbliżającej się do nich perskiej flocie. Dzięki temu oszczędziłby nie tylko czas, ale i swoje życie!

Ja wiem, że nie każdy musi być fanem nowych technologii. Wiem też, że czasem człowieka dopadnie melancholia. Ale czy nie lepiej zamiast wzdychać za przeszłością, cieszyć się tym, co mamy teraz? Postęp ma bowiem to do siebie, że postępuje.  Jutro zawsze będzie inne niż wczoraj. I dobrze.
A najlepsze jest to, że najlepsze dopiero przed nami!


* S-Bahn - taka niemiecka wersja SKM-ki.
Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI