03:11

Wstydliwy Certyfikat


Bywają w życiu takie chwile, że człowiek wstydzi się pochwalić czymś, co samo w sobie stanowi niewątpliwie pewną wartość. Czasem jednak okoliczności sprawiają, że traci się wszelkie chęci publicznego poinformowania o swoim osiągnięciu.


Pobrałem niedawno swój pierwszy Certyfikat ukończenia oferowanego przez FunEnglish.pl kursu Niemiecki123.pl. I to, co na nim zobaczyłem sprawiło, że postanowiłem skontaktować się z twórcami w tej sprawie. Nie chodzi mi bynajmniej o fakt, że ten Certyfikat to w gruncie rzeczy reklama ich platformy. Wszak dla mnie to raczej miły dowód na zaliczenie pewnego etapu w drodze do opanowania języka obcego, niż dokument o jakimkolwiek znaczeniu urzędowym. Tym bardziej, że na tym poziomie była to dla mnie raczej powtórka, niż rzeczywista nauka. Choć przypuszczam, że znaleźli się i tacy, którzy omawiany plik wydrukowali i dołączyli do podań o pracę. Sęk w tym, że jeśli ktoś tak właśnie uczynił, to zrobił w zasadzie kursowi antyreklamę, zamiast reklamy. Pomijając nawet kwestię rzeczywistej wiedzy, jaką dana osoba przyswoiła podczas nauki.



Pierwszą sprawą, która wzbudziła moje wątpliwości jest fakt, że prawie każda linijka tekstu na pierwszej stronie Certyfikatu zaczyna się od wielkiej litery. Gdybyśmy jednak chcieli zachować prawidłową strukturę zdania, to wielkich liter mogłoby być o kilka mniej. Napisałem 'mogłoby', a nie 'powinno', gdyż być może tego typu "dokumenty" rządzą się własnymi prawami, więc takie żonglowanie wielkością liter nie jest błędem?


Jednakże nawet, gdyby rzeczywiście certyfikaty były w jakiś sposób uprzywilejowane w kwestii pisowni, to z pewnością w sprawie ortografii nie ma żadnej taryfy ulgowej. Tymczasem na drugiej stronie Certyfikatu widzimy kropkę po skrócie słowa 'według'. Taki zapis - 'wg.' jest bez wątpienia pogwałceniem zasad tworzenia skrótów w języku polskim.


To nieszczęsne 'wg.' pierwsze rzuca się w oczy, ale nie jest jedynym błędem na dokumencie. Znaleźć można również niewłaściwe podzielenie wyrazu 'typow- ych', zamiast 'ty- powych' lub 'typo- wych'. Możliwe, że uznacie, iż się czepiam. Nie sądzę jednak, iż pomimo tego nie przytakniecie mi w kwestii karygodności rozdzielenia głoski 'cz' w wyrazie 'spontanic- zne'!


Domyślam się, że dla  FunEnglish.pl to języki obce mają kluczowe znaczenie. Myślę jednak, że językowi polskiemu również należy się stosowna uwaga.

Wiadomość o mych zdumiewających odkryciach posłałem do obsługi kursu z nadzieją, że wymienione przeze mnie 'potknięcia', zostaną wyeliminowane i każdy kolejny, pobrany przeze mnie Certyfikat będzie od nich wolny. Dzięki temu z pewnością zyska on na wartości - ja będę mógł bez wstydu się nim chwalić, a oni nie będą się sami dyskredytować.

W mailu nie byłem jakoś specjalnie złośliwy. Przynajmniej nie bardziej, niż w powyższej notce. Choć przyznam szczerze, że bardzo mnie kusiło, by zaproponować im kurs Polski123.pl. :) Żadnej odpowiedzi jednak nie otrzymałem. Dziwi mnie to tym bardziej, że na inne moje wiadomości odpisują od razu. I to pomimo faktu, że też dotyczą one ich błędów, choć tym razem technicznych - program nie zaznaczał jako wykonane ćwiczeń już zaliczonych, czy też uznawał za niepoprawną odpowiedź, która błędną nie była. Ba, nie tylko odpisują, ale też dziękują za wskazanie błędów i sprawnie je naprawiają.

Dlaczego więc w tym przypadku uparcie milczą? Raczej nie dlatego, że uznali moje słowa za brednie, bowiem poddali korekcie treść Certyfikatu. Ze skrótu usunięto niepotrzebną kropkę, a słowa nie są już błędnie dzielone, gdyż dzielone nie są wcale. Co więcej, powiększono lekko czcionkę i wyjustowano całość.


Co ich więc powstrzymało przed podziękowaniem za zwrócenie uwagi na te błędy, skoro przy innych nie krępowali się tego uczynić? Nie wymagam, ani nawet nie oczekuję przeprosin za wybrakowany produkt. Ale jeśli nie chcą się przyznawać do błędu, to wypadałoby chociaż poinformować o jego naprawieniu, prawda? Choćby po to, by ci, co zamierzali upublicznić starszą wersję, mogli ją w porę zaktualizować.

Wygląda na to, że w firmie FunEnglish.pl oszczędzają na testerach, korekcie i piarowcach. W efekcie mamy polską firmę o angielskiej nazwie, oferującą niesprawny kurs języka niemieckiego, za który dostawało się Certyfikat z błędami ortograficznymi. Wstyd.

Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI